niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 1

Szłam omijając kolejne, zatłoczone ulice.Chcę uciec od wszystkiego i od wszystkich.Chodzę już tak z godzinę i nadal nie wiem co ze sobą zrobić.Pamiętam jak rodzice zawsze
mi powtarzali, że
,,Nie szukaj kogoś z kim możesz być, lecz kogos, bez kogo nie umiesz żyć''
No właśnie! ale kogo? nawet nie wiem czy kogoś znajdę,czy wogule chcę się zakochać!
Przezież miłość to bzdura która mnie szeroko omija, odtrąca, unika...
Podobno człowiek nie może żyć bez miłości, ale...
Samotność!
To moje drugie imię...
Zawsze tak było...
Zawsze byłam druga...
Ta ostatnia...
Nigdy nikt mnie nie kochał...
Nikt nie powiedział mi te dwa magiczne słowa!
Nikt mnie nie przytulił ani pocałował...
Zawsze byłam głupia, brzydka, dziwna, bezwartościowa...W mojej głowie działy sie następujące rzeczy:
smutek...żal...zazdrość...ból...lęk...przerażenie...brak akceptacji...

Czułam, że był we mnie Anioł śmierci, moje życie straciło kolor, sens, wszystko jest i będzie czarne.
Mijają dni, miesiące i lata, a ja nadal jestem taka sama - Odizolowana od świata.
Jest ryzyko, że wyśmieją, więc boję się odezwać.
Marzenia się nie spełniają, więc boję się zapragnąć i choćbym się starała, nie wiem jak bardzo...
To nic nie zdziałam...

***
Postanowiłam wracać do domu, na dworze było ciemno ale tłum nie ustępywał, weszłam w jakąś ciemną uliczkę.Nie wiedziąłm gdzie idę, było ponuro, nikogo nie było co mnie trochę przerażało.
Chciałam jak najszybciej wyjść z tego miejsca i jak najszybciej udać się do domu.
Nagle usłyszałam kroki za sobą, rozpoznałam, że na pewno nie była to jedna osoba!
Obruciłam się w celu sprawdzenie kto to ale wzamian dostałam czymś w głowę, próbowałam się bronić ale na marne byłam za słaba.
Wszędzie śmiechy i wrzaski!
Chciałam uciec ale nie mogłam coś mnie sparaliżowało...
W pewnym momencie poczułam, że ktoś zaczyna mnie rozbierać, wiedziałam do czego zmieża, ale nie mogłam dać rady.Kiedy chciałam zacząć krzyczeć, szarpać się dostałam czyms w głowę, chyba kamieniem nie wiem!Straciłam przytomność, wszędzie było czarno.

***
Kiedy się obudziłam, leżałam na jakiejś kanapie w pokoju .Nie wiedziałam gdzie się znajduję i co to za miejsce.Pokój był mały ale przytulny, ściany koloru jasnozielonego co doskonale komponowało się z dodatkami.
***

Nagle do pokoju weszło trzech facetów,których pierwszy raz na oczy widze.
Jeden był mulatem o brązowych oczach, jego całe ciało było zdobione tatułażami.
Drugi to blondyn, ostatni to brunet o zielonych tęczówkach.
-Witaj!-odezwał sięblondyn,wyglądał na sympatyczne z nich wszystkich.
-Co ja tu robię?-skierowałam do nich pytanie na które wszyscy się zaśmiali a ja poczułam się jak idiotka.
-Co was tak śmieszy?-zapytałam
-Powinnaś nam podziękować, co nie?-pytanie padło z ust mulata na co się skrzywiłam, zupełnie nie wiedziałam o czym on mówi!
-Za co?
-Żartujesz sobie prawda? właśnie mogłaś zostać zgwałcona przez jakiś debili i nie wiadomo jeszcze co by im przyszło do tego popierdolonego łba, a my mogliśmy cię zignorować i tak po prostu tam zostawić.
-Chcę stąd wyjść!-powiedziałam głośnym tonem
-o nie mała to my zdecydujemy, kiedy wychodzisz, jasne?-tym razem odezwał się brunet, który wycelował do mnie z pistoletu
-jasne-tylko to udało mi się wydusić
-jak masz na imię?
-Effy
-acha bym zapomniał - ja jestem Harry ,to Zayn i Niall na dole są jeszcze Liam i Louis którzy są bardziej sympatyczni od nas .-wymuśiłam ledwie uśmiech i odwróciłam glowę na drugi bok ,
nie chciałam na nich patrzeć , chciałam zostać sama...
-pogadamy innym razem-odezwał się blondyn i wszyscy już zaczeli udawac się do wyjścia kiedy nagle nie wytrzymałam.
-wypierdalać!-krzyknełam najgłośniej jak potrafiłam
-nie tym tonem skarbie!-odezwał się ten cały Zayn śmiejąc się ze mnie
Następne kłopoty przed tobą Effy...

1 komentarz: